Dlaczego ubisoft upada – od lidera branży do kryzysu

Competitors play to the game BRAWLHALLA during the exhibition of UBISOFT at the Porte de Versailles exhibition center during the 10th edition of Paris Games Week 2019 fair – November 01, 2019, Paris. (Photo by Daniel Pier/NurPhoto via Getty Images)
Obserwując sytuację na rynku gamingowym, nie trudno pominąć co się dzieje z jedną z największych firm wydającą gry komputerowe — Ubisoft. Ostatnio było bardzo głośno o spadkach cen akcji tejże firmy, słabą sprzedażą ostatnich produkcji, kontrowersjach wewnątrz firmy i z grami, ale również o słabej jakości ostatnio wydawanych gier zarówno pod względem technicznym, jak i rozgrywki. Przyjrzyjmy się jednak wszystkiemu po kolei.
Czasy świetności Ubisoftu – Assassin’s Creed, Far Cry i wiele innych marek
Każdy ma tutaj swoją opinię na temat tego, kiedy Ubisoft wydawał najlepsze gry. Jedni uwielbiają pierwsze części Raymana, inni zaś kochają serię Tom Clancy’s Splinter Cell, która niewątpliwie jest jednym z największych atutów francuskiej korporacji (na pewno top 3). Trzeba jednak przyznać, że seria Assassin’s Creed jest najpopularniejszą serią Ubisoftu. Z wynikiem 140 milionów sprzedanych kopii, jest to najbardziej dochodowa marka tej firmy.
Jeśli chodzi o ceny akcji Ubiosft, można zauważyć, że debiut pierwszej gry o zakonie skrytobójców nie spowodował natychmiastowego wzrostu ich wartości, mimo dobrej sprzedaży. Jednak pojawienie się tej marki na stałe zmieniło coś w branży gier, a każda kolejna odsłona serii wzbudzała zainteresowanie graczy.
W początkowych częściach serii stawiano mocno na elementy skrytobójstwa i historii. Konflikt pomiędzy templariuszami a asasynami był napędem całej fabuły i to wokół niego toczyła się główna oś historii. Z czasem jednak twórcy zaczęli odchodzić od tego głównego tematu, eksperymentując z nowymi rozwiązaniami. Pierwszym takim przykładem była trzecia część Assassin’s Creed, w której pojawiły się nowe elementy, takie jak rozbudowa wioski (popularna w tamtym okresie), polowanie na zwierzęta, bitwy morskie, więcej misji pobocznych oraz otwarty świat. Kolejne tytuły jeszcze bardziej rozwijały ten kierunek, aż doszliśmy do pełnoprawnej ewolucji w grę RPG akcji, by potem spróbować wrócić na “stare tory”, jednak bez w pełni zadowalającego efektu.
Nie tylko Assassin’s Creed sprawił, że Ubisoft mógł tak błyszczeć. Gdy spojrzymy na listę najlepiej sprzedających się gier, znajdziemy tam również:
- wszystkie części Far Cry poza drugą,
Tom Clancy’s Rainbow Six Siege, The Division, Ghost Recon Wildlands, - Prince of Persia: Piaski Czasu,
- Watch Dogs 1 i 2,
- The Crew,
- For Honor.
Każda z tych gier sprzedała się w co najmniej kilkunastu milionach egzemplarzy i w większości otrzymała dobre oceny. Opinie recenzentów bywały oczywiście różne, a niektórym tytułom zarzucano błędy techniczne, a nawet brak grywalności w dniu premiery, jednak ostatecznie Ubisoft wychodził obronną ręką pod względem finansowym.
Dlaczego ubisoft upada – czyli kiedy zaczęło się psuć?
Jakie czynniki przyczyniły się do słabszych wyników? Zacznijmy od tych mniej inwazyjnych. Patrząc na gry wydane przez Ubisoft w ostatnich latach, zauważamy bardzo mało nowych marek. Dlaczego tak się dzieje? Stworzenie nowego tytułu zawsze wiąże się z dużym ryzykiem – gracze mogą nie być wystarczająco przekonani do zakupu produkcji z nieznanego uniwersum, ponieważ nie wiedzą, czego się spodziewać. Wysokie ceny gier, zwłaszcza w Polsce, dodatkowo zmuszają do zastanowienia się dwa razy, zanim wydamy te 300 parę złotych na nowy tytuł. Ryzyko, że taki tytuł sprzeda się słabiej, jest z pewnością większe niż w przypadku kontynuacji znanych produkcji. Koszty marketingu również są większe niż w przypadku promowania kolejnych części uznanych serii, dlatego wielkie korporacje, w tym Ubisoft, niechętnie inwestują w nowe marki.
Ubisoft jednak próbował działać w tym kierunku. W 2020 roku stworzył Immortals Fenyx Rising – RPG akcji osadzony w mitologicznej Grecji, wzorowany na The Legend of Zelda, który gracze i krytycy przyjęli całkiem pozytywnie. Były również inne tytuły o mniej pochlebnej opinii – jak Skull and Bones. Pomysł na grę narodził się po premierze Assassin’s Creed IV, jednak jej realizacja trwała aż osiem lat, zaliczając ciągłe opóźnienia, a finalny rezultat nie spełnił oczekiwań. W ten sposób, od około 10 lat, Ubisoft nie stworzył żadnej dużej marki. Miało się to zmienić wraz z premierą Star Wars Outlaws, ale o tym później.
Mikropłatności, wycinanie zawartości na potrzeby DLC i ogólna “chciwość”
Przedstawione tutaj problemy dotyczą niemal wszystkich współczesnych gier AAA. Niestety, cel korporacji jest jeden – maksymalizacja zysków wszelkimi dostępnymi metodami. Mikropłatności w grach singlowych Ubisoftu pojawiają się już od dawna; były obecne nawet w czasach, gdy firma cieszyła się dobrą reputacją. To samo dotyczy wycinania zawartości na potrzeby DLC oraz oferowania rozszerzonych edycji, często w bardzo wysokich cenach. Istnieje na to przyzwolenie ze strony graczy, którzy, jak pokazują statystyki, chętnie kupują dodatki kosmetyczne i inne, za dodatkową opłatą. Mimo że mikrotransakcje nie są niczym nowym i większość twórców je stosuje, niewątpliwie dolały one oliwy do ognia.
Nuda i powtarzalność – ilość zamiast jakości
Aż trudno w to dziś uwierzyć, ale kiedyś francuski wydawca wyznaczał trendy w branży i wytyczał nowe szlaki. Tak było w przypadku pierwszych części Assassin’s Creed – wiele innych gier zaczęło wówczas implementować elementy skradankowe i otwarte światy. Z kolei Far Cry 3 wprowadził prosty system craftingu i pozyskiwania surowców do ulepszania postaci, na którym wzorowała się później seria Tomb Raider. Z kolei Sniper: Ghost Warrior 3 wręcz kopiował elementy z Far Cry (dżungla, oznaczanie wrogów, posterunki).
Kiedyś te udane pomysły wnosiły coś świeżego. Jednak z czasem gracze zaczęli odczuwać znużenie, zwłaszcza gdy Ubisoft przenosił te same mechaniki do kolejnych swoich gier w niezmienionej formie, np. w serii Watch Dogs. Gracze mieli już coraz bardziej dość kolejnych wież do przejęcia, posterunków do odbicia, skrzyń do przeszukania i setek pytajników do odhaczenia. Fabuła oraz nowe rozwiązania w rozgrywce zeszły jeszcze bardziej na dalszy plan. Mimo że ostatnie duże tytuły Ubisoftu (FC 6, AC Mirage, Star Wars Outlaws) nie były totalnymi klapami, to jednak często po prostu nudziły.
Ubisoft wyłącza serwery – i to w wielu grach
Kilka miesięcy temu było głośno o wyłączeniu serwerów w The Crew – czyli wersji Forzy Horizon od Ubisoftu. Gra może nie była tak popularna jak inne znane gry wyścigowe, ale miała swoją grupę fanów, a mimo to Ubisoft wyłączył serwery… Na The Crew się nie skończyło, ponieważ w 2024 roku w trybie online nie zagramy już w wiele gier z siódmej generacji konsol, w tym Call of Juarez 2 i 3, Assassin’s Creed 2, Brotherhood, Ghost Recon oraz blisko 100 innych tytułów.
To działanie nie jest stosowane wyłącznie przez Ubisoft, jednak nie jest to praktyka, która cieszy graczy. Niestety wyłączenie serwerów oznacza, że gracze nie mogą korzystać z trybu online w grach, które kiedyś kupili, a w przypadku większości gier skupionych na rozgrywce wieloosobowej – zamknięcie serwerów równa się śmierci gry. Zachęcamy do zapoznania się z projektem „Stop Killing Games”, który może pomóc to zmienić – https://www.stopkillinggames.com.
Kontrowersyjne wpisy pracowników Ubisoftu
Pracownicy na wysokich szczeblach francuskiej korporacji ostatnio nie dbali zbyt dobrze o PR firmy, publikując wpisy, w których często wręcz atakowali graczy i wyrażali pretensje, że ci nie chcą kupować ich gier. Oto jeden z takich wpisów:
„Branża gier jest obecnie w trudnej sytuacji, wszyscy o tym wiemy. Ale obserwowanie, jak „gracze” reagują w mediach społecznościowych, życząc złego losu firmom i ludziom, jest smutne. (I nie tylko w stosunku do Ubisoftu)[…].”
„Jeszcze bardziej obrzydliwe jest to, że wchodzisz na LinkedIn i widzisz te same komentarze od osób z branży. Oprócz tego, że pisząc tego typu komentarze pokazujesz się jako bardzo nieprzyzwoity człowiek, wpływasz na tysiące pracowników, którzy już są dotknięci całą tą nienawiścią, mimo że robią wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić niesamowite doświadczenia.”
„Jak możesz życzyć firmie upadku tylko dlatego, że nie spełnia twoich oczekiwań lub że produkty ci się nie podobają, przekracza moje pojęcie. Wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi, proszę, proszę, proszę, przestańcie szerzyć nienawiść, powinniśmy się nawzajem wspierać, zamiast się nawzajem ściągać na dno.”
Z tweeta na platformie X wynika, że gracze mają zbyt duże wymagania od wydawanych gier. Tutaj kolejny tweet:
“Proszę, nie mów mi, że płeć nie jest problemem w branży gier, kiedy jesteś białym mężczyzną. Różnorodność w ogóle jest problemem w branży, wydaje mi się, że jako biały mężczyzna, który zawsze jest reprezentowany… łatwiej jest nie wiedzieć lub nie widzieć niewłaściwej reprezentacji w studiach.”
Kwestie polityczne coraz głośniejsze nawet w grach. Ubisoft zawsze jasno reprezentował swoje poglądy polityczne, co na ogół nie przeszkadzało większości graczy, nawet jeśli mieli inne poglądy. Jednak w niektórych wpisach pracownicy Ubisoftu wręcz atakują swoich konsumentów.
Słabe wyniki ostatnich tytułów i spora krytyka francuskiej korporacji
Ostatnie wyniki sprzedaży gier oraz opinie wystawiane przez graczy pozostawiały wiele do życzenia. Przełomem miało być Star Wars: Outlaws – “nowa, ale znana marka”. Ubisoft nigdy wcześniej nie tworzył gier w tym uniwersum, jednak Gwiezdne Wojny to ikona popkultury, którą wszyscy doskonale znają. Miał to być z jednej strony powiew świeżości – w końcu coś innego niż Tom Clancy czy Far Cry – a z drugiej strony bezpieczny ruch, bo przecież co najmniej każdy fan Gwiezdnych Wojen będzie chciał w to zagrać. W związku z tym Ubisoft skierował wszystkie swoje siły na produkcję Star Wars: Outlaws i podjął ciekawą decyzję marketingową – recenzenci i popularni YouTuberzy zostali zaproszeni na specjalny pokaz gry wraz z wycieczką do Disneylandu i innymi atrakcjami. Wszyscy spodziewali się wielkiego sukcesu.
Finał tej opowieści okazał się jednak dosyć brutalny dla francuskiego dewelopera. W ciągu miesiąca sprzedano zaledwie milion kopii gry. Nie był to co prawda tragiczny wynik, ale zdecydowanie poniżej oczekiwań firmy i inwestorów. To sprawiło, że ceny akcji Ubisoftu są najniższe od 10 lat. Pętla na szyi Ubisoftu zaczyna się coraz bardziej zaciskać, a wszystko wskazuje na to, że Assassin’s Creed: Shadows jest ostatnią deską ratunku, aby utrzymać firmę na rynku w obecnej postaci.
Co z kluczową marką Assassin’s Creed i jej najnowszą odsłoną Shadows?
No właśnie, Assassin’s Creed: Shadows – ikoniczna seria wreszcie trafia po latach do Japonii, z samurajami w roli głównej. Plotki o takim umiejscowieniu świata gry krążyły już od co najmniej 10 lat, jednak cały czas pomysł był odkładany. W końcu po tylu latach dostaniemy Assassin’s Creed w tym okresie historycznym, choć istnieje kilka problemów.
Pierwszy z nich to Ghost of Tsushima, rewelacyjna gra osadzona w feudalnej Japonii, z samurajami w roli głównej. GoT został bardzo dobrze przyjęty zarówno wśród graczy, jak i krytyków. Oceny na Metacritic wynoszą powyżej 8.
Rozgrywka w Ghost of Tsushima w wielu aspektach przypomina RPG-owe odsłony Assassin’s Creed (skradanie, walka), i pojawiały się głosy, że produkcja studia Sucker Punch jest takim „assassynem”, jakiego wszyscy zawsze oczekiwali. Na jednej grze jednak nie poprzestali i już zapowiedzieli kontynuację pod nazwą Ghost of Yotei na 2025 rok, czyli w tym samym roku, w którym premierę będzie miało Shadows.
Kontrowersje związane z Assassin’s Creed: Shadows
Gdyby problemów było mało, Shadows jest chyba najbardziej kontrowersyjną grą pod względem zapowiedzi przedpremierowych. Najgłośniejszą z nich była decyzja o zrobieniu głównego bohatera czarnoskórym Yasuke. Wiele osób krytykowało Ubisoft za to, że zamiast uczynić główną postacią Japończyka, jak przystało na samuraja, stara się na siłę zadowolić pewną część środowiska. Tłumaczenia francuskiego studia były tu chyba najgorsze z możliwych i sami zaczęli sobie rzucać kłody pod nogi. Najpierw za wszelką cenę starali się udowodnić, że postać taka jak Yasuke naprawdę istniała, a gdy pojawiły się wątpliwości, zaczęli nawet edytować Wikipedię, by dopasować informacje do swojej narracji. Następnie stwierdzili, że przecież seria AC zawsze swobodnie podchodziła do aspektów historycznych, a wszystkie postacie z poprzednich odsłon są fikcyjne. Tym samym sami sobie zaczęli zaprzeczać, co tylko jeszcze bardziej zraziło do nich część graczy.
Przesunięcie premiery
Rosnąca niechęć i sceptycyzm wobec firmy sprawiły, że właściciele Ubisoftu zaczęli sobie uświadamiać, jak ważną premierą będzie Assassin’s Creed Shadows. Tytuł musi być dużym sukcesem na miarę Valhalli, jednak wiele wskazuje na to, że będzie to niezwykle trudne. Po pierwsze, konkurencja w postaci Ghost of Yotei, a po drugie, problemy związane z samą grą. Nie bez przyczyny premiera Shadows została przesunięta na 11 lutego 2025 roku. Według nieoficjalnych doniesień samo szefostwo zażądało przesunięcia premiery z powodu słabej jakości projektu.
Czy to oznacza, że Assassin’s Creed Shadows będzie hitem? Trudno powiedzieć, ale wiele wskazuje na to, że będzie to odsłona podobna do Origins, Odyssey i Valhalli. Jedyną różnicą może być poprawna optymalizacja techniczna, co, jak pokazały ostatnie lata, nie jest wcale oczywiste we współczesnych grach, choć powinno być standardem. Fabuła ma się koncentrować wokół postaci, której towarzyszą liczne kontrowersje, więc to może być trudne do obronienia. Mocną stroną może być za to wizja feudalnej Japonii, choć prawdopodobnie świat gry będzie wypełniony pustą zawartością. Nowa odsłona AC nie powinna więc być skreślana z góry, ale osiągnięcie dużego sukcesu będzie trudne po ostatnich wydarzeniach.
Czy Ubisoft zbankrutuje? – czy Chińczycy faktycznie przygotowują się do przejęcia firmy?
W internecie coraz częściej pojawiają się plotki o problemach finansowych Ubisoftu i wykupieniu francuskiej firmy przez chiński Tencent i rodzinę Guillemot. Co mogłoby oznaczać takie przejęcie? Trudno stwierdzić jednoznacznie, ale po tej informacji ceny akcji Ubisoftu nieco odbiły się od dna i osiągnęły poziom około 13 euro.
Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, czy Assassin’s Creed Shadows będzie w stanie zatrzymać kryzys Ubisoftu. Przed firmą stoi największe wyzwanie w jej historii. Możliwe, że ostatnie wydarzenia będą dla właścicieli swoistym kubłem zimnej wody i że zaczniemy otrzymywać gry lepszej jakości. Alternatywny scenariusz to faktyczny upadek giganta i przejęcie przez konkurencję, co również mogłoby pozytywnie wpłynąć na konsumentów. Pozostaje nam tylko czekać na rozwój wydarzeń.