Ghost of Thusima – RECENZJA

 Ghost of Thusima – RECENZJA
 

Wprowadzenie

  Umocniony mandatem niebios, cesarz wielkiego imperium Mongolskiego śle ten list do cesarza Japonii. Dzielące ze sobą granicę małe kraje, od dawna dążą do bliższego kontaktu i zacieśniania więzów przyjaźni. Zwłaszcza od kiedy mój przodek, na rozkaz niebios objął rządy,
  Niezliczone kraje kwestionowały z daleka naszą moc i osłabiały naszą cnotę. Goryeo złożyło mi podziękowania za zawieszenie broni i przywrócenie jej ziem i ludzi, kiedy wstąpiłem na tron. Relacja między nami jest niczym relacja ojca z synem i myślimy, że już to wiecie. Goryeo jest teraz moim wschodnim wasalem. Japonia bywała sprzymierzona z Goryeo, a czasami też z Chinami, od momentu, gdy wasz kraj powstał;
Jednakowoż Japonia nie wysłała jeszcze swoich ambasadorów od czasu mojego wystąpienia na tron. Być może ta wieść jeszcze do was nie dotarła? Dlatego właśnie wysłaliśmy poselstwo z listem wyrażającym nasze szczególne życzenia. Od teraz nawiążmy ze sobą przyjazne stosunki. Uważamy, że wszystkie kraje należą do jednej rodziny. Jak mamy żyć w przyjaźni, dopóki nie znajdziemy na tym polu zgody? Przecież nikt nie chciałby się uciekać do siły.
  Taki właśnie list wysłał wielki cesarz Mongolii w 1266r do cesarza Japonii, czyli w czasie największej siły, żeby nie mówić złotego wieku dla imperium mongolskiego a jego granice rozciągały się od terenów dzisiejszej Ukrainy aż po całą Koreę. Mongołowie wtedy byli tak potężni, że jako jedyni w historii zdołali powalić na kolana Chiny, które później były kontrolowane przez Mongołów. Tak Wielkie zwycięstwo zawróciło w głowie wielkiemu cesarzowi Mongolii do tego stopnia, że aby przypieczętować swoją władzę, postanowił, zagarnąć również całą Japonię, ale nie spodziewałem się, że pycha doprowadzi do równie szybkiej porażki co zwycięstwa w pierwszych dniach wojny.

Historia najwyższe klasy

  Taaak to właśnie recenzja bądź opinia, bądź książka, bo nie ma wystarczającej ilości słów, aby opisać prawdopodobnie najlepszą grę z otwartym światem 2020, jaką jest Ghost of Tsushima. Wracając do historii, która jest bardzo istotna w owej grze, cesarz Japonii po otrzymaniu listu zaczął rozważać poddanie się, na co oczywiście liczył cesarz Mongolii. Jednak dla sprawującego władze faktyczną shoguna było to nie honorowe i nie wchodziło w grę.
Cesarz Mongolii wysłał jeszcze kilka podobnych listów do Japonii, które zostały bez odpowiedzi, co pociągnęło za sobą oczywiste konsekwencje, czyli gniew samego cesarza magnolii i początek wojny. Mongołowie przygotowywali się do wojny przez kilka lat i zdołali zgromadzić flotę z armią, która liczyła sobie ponad 30 tysięcy ludzi połączonych sił chińskich i koreańskich, wyruszył na małą wyspę kwitnącej brzoskwini, czyli Japonię z zamiarem podboju. Na pierwszy ogień miała pójść niewielka wysepka pod nazwą Tsushima o powierzchni około 700km2 która leży mniej więcej w połowie drogi od Korei a trzecią co do wielkości wyspą Japonii. A więc nocą 5 listopada 1274 roku Mongolska armia wylądowała na plaży komoda, na której zaczyna się cała przygoda. Dowódca Obrony miał do dyspozycji kawalerię, składającą się z zaledwie 80 koni, jednak jak na prawdziwych samurajów przystało, mimo z góry przegranej pozycji, dzielnie stawiali opór przez 2 godziny i pokonali wiele ludzi wroga. Oczywiście bitwa w końcu zostaje przegrana, a nasz bohater Jin sakai jakimś cudem uniknął śmierci, ale Mongołowie z łatwością zajęli obydwie części wyspy. Po masakrze na plaży naszego bohatera odnajduję i ratuje od śmierci pewna złodziejka, która planuję jedynie odnaleźć swojego brata i uciec z wyspy. Z jej pomocą nasz bohater ucieka z wioski, którą Mongołowie doszczętnie palą i okradają i wraz z gubernatorem, który o dziwo również przeżył, razem planują odbicie wyspy, z rąk najeźdźców.
  Aby tego dokonać, będziemy musieli walczyć zarówno z okupantem, jak i z własnym ludem, który bez honoru wszedł w kolaborację z wrogiem. Poza głównym celem odbicia wyspy będziemy musieli szukać sprzymierzeńców oraz doskonalić umiejętności, które jak się później okaże, będą zupełnie pozbawione honorowej walki, o której mówi kodeks samuraja. W końcu wojny nie wygrywa się honorem, tylko skutecznością walki. Nowa rzeczywistość zmusi naszego bohatera do refleksji nad własnym kodeksem i decyzją, kiedy i dlaczego trzeba go złamać. Nie jest to oczywiście gra, oparta jedynie na historii typu kopiuj, wklej, ale jest przepełniona różnymi historycznymi faktami, tradycjami czy anegdotami z tamtych czasów i sytuacji. Ogólnie cała stylistyka gry jest utrzymywana w popularnych kinie samurajskiego. Gra przeprowadzi nas przez pełną dyscypliny i honoru drogie prawdziwego samuraja, którzy istnieją do dziś i są ważnym elementem historii oraz kultury japońskiej. W nieco późniejszym czasie na swojej drodze spotykamy dawnego przyjaciela z dzieciństwa Jina, który po opanowaniu wyspy przez Mongołów stworzył coś na kształt japońskiej partyzantki pod nazwą słomiane kapelusze, którzy skutecznie uprzykrzali życie najeźdźcom. Po drodze poznajemy wiele fajnych i przenikliwych postaci takich jak brat złodziejki, która nas ocaliła, brat jest bardzo dobrym kowalem i będzie pomagać nam, doskonalić swoją obroń, oraz pechowy handlarz sake, który lubi wpadać w kłopoty. Oraz starego weterana, który jest mistrzem łucznictwa, który również jest samurajem, który ściga swoją uczennicę, która weszła w kolaborację z okupantem. Mongołowie zaś prowadzą sztuczki dyplomatyczne i manipulację, aby sprawnie przeciągać Japończyków na swoją stronę. Pokazuję to bardzo dogłębne przygotowania, do napaści na Japonię, ich wrogość idzie na równi z fascynacją Japonią w końcu nie bez powodu, mówi się, że przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej.

Intrygujący protagonista, dynamiczna walka i pełen detali świat

  Wracając do naszego bohatera, jest on stworzony wręcz idealnie, mieszkańcy okolicznych wiosek szybko zaczynają mówić na Jina duch. Nasza postać fenomenalnie oddaję charakter praworządnego obrońcę swojego ludu przed złem, jakie sprowadzili najeźdźcy. Jednak poza twarzą troskliwego sprawiedliwego Pana, który chroni ludzi, będziemy mieć okazję poznać go również od człowieczej strony, którym targają takie same troski i momenty zawahania się jak każdego. Nie jest to gra RPG, chociaż dużo jej od tego nie dzieli, to jednak można zauważyć duże różnice, za to możemy decydować o tym, jak potoczą się nasze rozmowy z różnymi bohaterami, które w zależności od ich efektów będą miały swoję odbicie w przyszłej rozgrywce.
  Chociaż nie będzie mieć to wpływu na fabułę a jedynie na misję poboczne i różnego rodzaju sytuację. I chociaż fabuła jest napisana genialnie i bardzo wpływa na nasze emocję, to nie udałoby się to bez zapierającego dech w piersiach świata, w którym została osadzona. Ghost of Tsushima oferuję Wielki otwarty świat, który został przedstawiony, w najlepszych momentach gry wyciągnięto wszystko, co najpiękniejsze z japońskiej natury i wsadzono do gry z podziałem na biomy. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest całkowity brak minimapy, tak dokładnie nie znajdziemy tu tego uporczywego kwadracika w górnym prawym rogu ekranu, który odciąga naszą uwagę od tak pięknego świata, jaki oferuje ta gra.
  I jest to motywowane tym, że twórcy chcieli, aby gracze zaczęli doceniać świat oraz grafikę przez nich stworzoną, zamiast patrzeć co chwilę na mapę. Nie ma również błyszczących proszków na ziemi, które prowadzą nas do celu, bo co to za różnica czy patrzymy się w ziemię, czy w róg ekranu. Mimo że wiele gier miało do zaoferowania wielki piękny otwarty świat jak np. Wiedźmin 3, nad którym się zachwycano jak nad noworodkiem, a koniec końców sprowadziło się to do ciągłego patrzenia na mapę i czyszczenia czerwonych kropek z różnych lokacji. Jednak spokojnie nie jesteśmy skazani na flegmatyczne poszukiwanie celu podróży, który w rzeczywistości znajduje się kilka metrów od nas, otóż twórcy wpadli na pomysł oryginalny i genialny w swojej prostocie. A mówiąc jaśniej, to do celu prowadzić nas będzie otoczenie z naciskiem na wiatr. Tak dokładnie wiatr oraz uginająca w danym kierunku się pod nim trawa, oraz drzewa czy liście, które będą targane przez wiatr, który będzie wskazywał nam kierunek podróży. A jeżeli się zgubimy, to wystarczy, że poruszymy padem.A od razu zerwie się silny świszczący wiatr, który pokażę nam, w którym kierunku mamy zmierzać, wykorzystanie wiatru jako kierunkowskazu jest po prostu świetny, bo idealnie wpasowuje się w piękną scenerię japońskiej natury. Przyznam, że kilka razy się zgubiłem podczas gry, ale gdy tylko wiatr się zerwał i całe otoczenie wokół mnie ożyło, to bez problemu odnajdywałem drogę jednocześnie chłonąć całym sobą piękno otaczającego mnie wirtualnego świata. A jeżeli chodzi, o różne sygnalizację tego, co dzieje się aktualnie na wyspie, ukazane są też dość oryginalne, np. biały dym nad drzewami oznacza okolicznych mieszkańców, którzy potrzebują pomocy, a zaś czarny dym, sugeruję, że owa wioska jest plądrowana przez Mongołów. Rozsądnie jest również zatrzymać się na chwilkę i zacząć słuchać tego, co mówi nam otoczenie, a natura ma nam dużo do przekazania, np. jeżeli usłyszymy piszczenie lisa, za którym możemy podążyć, to doprowadzi nas do kaplicy, gdzie możemy swoimi modłami podnieść sobie różne atrybuty, bądź, pojemność ekwipunku. Więc naprawdę warto słuchać natury. Inspiracją dla przewodniego wiatru w grze był oczywiście tzw. boski wiatr, czyli kamikaze, z którego Japonia jest tak sławna i które faktycznie ocaliły Japonię od unicestwienia podczas pierwszej i drugiej inwazji Mongołów. Którzy skutecznie niszczyli okręty wrogów. Prócz pełnego życia wiatru naszym przewodnikiem po wyspie będzie również uroczy mały ptaszek, który pojawiać się będzie, gdy gdzieś w okolicy będzie do znalezienia jakieś tajemnicze miejsce z bonusami, bądź inne wartościowe znajdźki. W jednej z takich niespodzianek będzie możliwość napisania wiersza na opasce, w której będziemy mogli biegać podczas naszych pełnych wrażeń przygód. Do znalezienia będzie również, wiele różnych kapliczek w górach, gdzie będziemy musieli się wykazać akrobacjami niczym z assassin’s Creed, ale myślę, że już po paru próbach wejdzie wam to w krew. Różne kapliczki dają różne bonusy i prowadzą do nich różne drogi więc co kaplica to inna boczna przygoda. Pomijając oczywiście przepiękne i pełne głębi górskie widoki, przy których warto się na moment zatrzymać, aby docenić ciężką pracę twórców. A naprawdę jest co podziwiać, bo twórcy jak już wspomniałem, wyciągnęli wszystko, co najlepsze z natury japońskiej, i dodali do gry, znajdziemy tu więc ogromne lasy, obłożone mgłą, czy górskie szlaki, które prowadzą przez zdradliwe szczyty oraz wiele pięknych łąk, które porastają gęste trawy bądź kwiatki typowe dla tamtejszego klimatu. Wszystko to sprawia, że aż chcę się zboczyć ze ścieżki i zgubić się gdzieś w bambusowym lesie w świecie, który liczy sobie około 35km2 lasów pól łąk i gór. Interesujący jest również cykl dobowy w grze i o ile podczas rozgrywki czas leci swoim tempem, to,
gdy zaczniemy się wspinać po górskich szczytach w poszukiwaniu kapliczek, to prawie zawsze, słońce zacznie zachodzić, okalając całą scenę pełnym blaskiem zachodzącego słońca. A gdy wkroczymy do jednego z ciemnych i mrocznych lasów, to prawie od razu następuje środek nocy.
  Za to większość wiosek, które są kontrolowane przez Mongołów, są pokryte gęsta ciężką mgłą, która znika wraz z wyzwoleniem wioski przez naszego bohatera. Wszystko to, co się dzieje podczas naszej rozgrywki jest w pewnym stopniu okryte tajemniczą magiczną aurą, którą niemalże można dotknąć, kiedy nad nami rozciągają się mroczne pełne błyskawic chmury albo kiedy nagle wszystkie owady zaczynają świecić, są lokacje, które czasami, lekko przypominają sceny z Avatar. Jednak kończąc już podniecać się fabułą światem i historią przyszła pora na prawdziwą grę. Myślę, że śmiało mógłbym połączyć grę z assassin’s Creed oraz Skyrimem, ponieważ mają dużo wspólnych cech. Zabijanie przeciwników jest bardzo płynne i ostre, jeśli chodzi o cichą, niehonorową eliminację wrogów, jednak pozbawione jest mechanizmów ukrywania zwłok czy przenoszenia ich w różne miejsca, również przeciwnicy nie specjalnie reagują na znikających towarzyszy, co trochę smuci, ale z pewnością ułatwia zadanie. Wspinać i skakać po skałach można jedynie w wyznaczonych miejscach więc mechaniką trochę nawiązują do tomb rider osadzonego w średniowiecznej Japonii. Gra oczywiście powala przechodzić ją po cichu kryć się w cieniu przemykać niezauważalnie między przeciwnikami, mamy do dyspozycji różnego rodzaju zabawki jak np. bomby dymne czy strzałki z trucizną, które bardziej sugerują, że walczymy jak chiński ninja niż japoński samuraj, który preferuję honorową walkę twarzą w twarz. Gdy będziemy mieć możliwość decyzji, o rodzaju eliminacji przeciwników, nasza postać da do zrozumienia, że, nie jest to zgodne z kodeksem samuraja, którego przysięgał przestrzegać, jednakże to od nas będzie zależało którą drogą pójdziemy i jak będziemy grać mimo to, nasz bohater będzie dawać o tym znać. I mimo kuszącej opcji skradanki zdecydowałem się jednak na honorowe spotkania z wrogiem i too była bardzo dobra decyzja, ponieważ pojedynki, jak i walki z wieloma przeciwnikami jest bardzo majestatyczna pełna klasy niekiedy spokoju i opanowania, a nie raz soczystej wymiany mieczem. Kiedy podchodzimy zza rogu, dumnie krocząc przed siebie i wchodząc do wioski jak do siebie szybko staję przed nami przeciwnik i wszystko nagle ucicha, jakby świat zamarł, stoimy naprzeciwko siebie i kiedy wróg leci na nas z mieczem, my wykonujemy jeden precyzyjny cios, który rozcina wroga na pół. Scena niczym z filmu ostatni samuraj. Jednak nie martwcie się, ta mechanika nie jest monotonna ani powtarzalna otóż nasi wrogowie uczą się na błędach i z czasem nie będą się kłaść po jednym szybkim cięciu i będą nas chcieli wprowadzać w błąd. Nie raz też będziemy mieli możliwość wykończenia 3 wrogów 3 cięciami w zwolnionym tempie, kiedy to powalamy jednego wroga, a jego koledzy odruchowo rzucają się w naszym kierunku, wpadając kolejno, pod nasze ostrzę. A kiedy padną martwi do naszych stóp, przerażona tym, co się stało reszta oddziału, bezmyślnie podejmuję próbę zabicia nas, która skończyć się może tylko w jeden sposób. Nie oznacza to, jednak że zawsze, będzie tak łatwo, o nie, nie, nie wręcz przeciwnie, nasi przeciwnicy idą z poziomem wraz z nami i im głębiej w grę tym nasi wrogowie stają się bardziej cwani noszą cięższe zbroję czy lepsze bronie od kusz i ognistych strzał aż po prymitywną broń palną i różne granaty. Jednak na pierwszy rzut oka, model walki wydaję się dość ciężki i toporny polegającym na sprawnym i szybkim wykonywaniu pojedynczych ciosów, które w zależności od trafienia mogą zabić za jednym lub kilkoma uderzeniami. Z czasem jednak pojawią się różne opcje i style walki, których będziemy musieli używać, w zależności od napotkanego przeciwnika, np. inne będą walki z tarczownikami, czy włócznikami, a jeszcze inaczej będą wyglądały starcia z kusznikiem lub szermierzem.
  Więc grając nawet w trybie normalnym, nie raz będzie nam dane zginąć, a nawet zastanowić się nad innym sposobem przejścia danej lokacji.
  Tak czy siak, niezależnie od ścieżki, jaką wybierzemy, czyli ducha bądź praworządnego samuraja opowieści i misję się nie zmienią. Opowieści, które mają za zadanie, przeprowadzić nas przez fabułę, ucząc jednocześnie kultury i historii japońskiego średniowiecza. Do dyspozycji będziemy mieć także wiele różnych zbroi dające więcej życia odporności na obrażenia czy też dłuższe skupienie podczas korzystania, z których łuków też w grze jest nie mało. Rzecz jasna całość naszego wyposażenia będziemy mogli regularnie udoskonalić, aby była lepsza mocniejsza bardziej śmiercionośna itp.
Również będziemy mieć możliwość rozwoju kilku drzewek umiejętności, w których nie spędzałem dużo czasu. Ogólnie gra prezentuję się nad wyraz dobrze tajemniczo i magicznie w świecie dostępne są różne znajdźki, w których będziemy mogli zdobyć zbroję championów, które są znacznie lepsze od zwykłej oczywiście. Brak większych wad i niedociągnięć w grze raczej pozbawiona jest jakiś graficznych plam czy gliczów więc widać, iż gra jest doskonale dopracowana. Aaa i jeszcze gra została w 100 procentach spolszczona, co Pewnie znajdzie wielu fanów, ale ja nie odczułem takiej potrzeby, dialogi w zupełności wystarczą a japoński dubbing, to prawdziwy majstersztyk bardzo dobrze oddaję klimat i sytuację, w jakiej się znajdziemy. Nie oznacza to, jednak że ta gra zachwyci sobą każdego w każdej sytuacji i o każdej porze, ale fani Japonii, którzy cenią sobie takie elementy jak naturę, język, kino czy kulturę będą zachwyceni, a co do bardziej gamingowej części graczy, z pewnością trafi do serc unikatowy styl walki kataną, oraz możliwość skradania się, czy wybór ścieżki honoru bądź jego braku. Jednak część graczy może być zmęczona schematycznym wykonywaniem zadań, typu znajdź i zabij, ale nadrabia to grafiką i otwartym pełnym ciekawostek światem. I mimo że nie jest to jakoś bardzo oryginalny tytuł, bo wielu twórców uderzało w styl japoński, to dopiero Ghost of Tsushima wprowadziło niesamowity powiew świeżości, i oryginalności w tego typu grach.

Świetne pożegnanie ps4

  To gra, która jest niczym podrasowaną japońską wersją wiedźmina to gra, która ma do zaoferowania spokój i wyciszenie się przy wręcz przyprawiającej o ciarki ścieżce dźwiękowej albo oddania się honorowej walce zgodnie z kodeksem samuraja wybór należy do nas. Jest to tytuł, który zapewni twórcom rozgłos i otworzy drzwi do wyższych pięter świata gamingu, a sama gra, jest bardzo godna polecenia, zarówno dla fanów Japonii, jak i dla fanów eksploracji pięknych widoków i błogiego spokoju o objęciach japońskiej natury. A moją skromną oceną za całokształt to mocne 9/10 zważywszy na to, że sam jestem fanem kultury japońskiej.
5 1 vote
Article Rating

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Chcemy poznać Twoje zdanie - zostaw komentarz!x
()
x
Share This